Dwa zwycięstwa w sprincie
Karolina Lampel-Czapka dwukrotnie wygrała klasę D4-3500 w sprintach o Grand Prix Polski na torze Poznań. Po sześciu rundach, Karolina zajmuje drugie miejsce w klasie, tracąc 4 punkty do prowadzącego Przemysława Włodarczyka. Mistrzyni Polski odrabia straty po pechowym początku sezonu - awarii na Hungaroringu. Megane Trophy wbiło się również w czołówkę generalki Grand Prix Polski. W sobotę, Karolina zajęła czwarte miejsce w wyścigu, a następnego dnia była trzecia.
Dwugodzinny wyścig Endurance zakończył się pechowo dla Karoliny i Michaeli Peskovej. Druga w kwalifikacjach, do zmiany Karolina była wiceliderką, ale z powodu kłopotów technicznych przedłużył się pit stop, a na pół godziny przed metą Megane uległo awarii. Klasę 3 ponownie wygrała druga załoga zespołu Katrex Karolina Autosport, Krzysztof Spyra i Paweł Szymański.
Karolina: - W sobotę wygrałam klasę, ale wcale nie było tak ładnie i kolorowo, jak może się wydawać. Zatrzymany start to nie jest wymarzona rzecz dla Megane Trophy. Start poszedł mi fatalnie i spadłam z czwartego na siódme miejsce. Wyścig był bardzo emocjonujący - nie zabrakło walki i wyprzedzania, wiele się działo. W końcu wróciłam na czwarte miejsce i jestem zadowolona z jazdy, z prowadzenia się samochodu. Tylko start mógłby być lepszy.
Na czasówce Endurance uzyskałyśmy z Miszą drugi wynik. Mogło być lepiej, bo od pierwszego miejsca dzieliło mnie 0,190 sekundy. Na decydującym okrążeniu zabrakło paliwa i pod koniec silnik zaczął przerywać. Pole position było w zasięgu ręki. Ustaliliśmy, że jadę pierwsza i zmieniamy się w połowie dystansu. Maciek Stańco odjechał po starcie, ja cięłam się z Konopką i Bilińskim. Było bardzo ciepło, około 30 stopni - i po półgodzinnej walce musiałam odpuścić, bo temperatura wody doszła do 104 stopni i skończyły się klocki hamulcowe. Gdy zjeżdżałam na zmianę, zajmowałam drugie miejsce za Konopką. Na przedostatnim zakręcie zostałam na trójce. Biegi się odnalazły, ale po pit stopie samochód nie chciał odpalić. Zepsuł się przycisk do pompy paliwa. Kawałek się odłamał i przycisk nie kontaktował. Misza spadła na 11 miejsce, a do prowadzących w klasie, Krzysztofa Spyry i Pawła Szymańskiego traciłyśmy 5 okrążeń. Po pół godzinie Misza została na torze. Samochód znowu zgasł i nie zrobiłyśmy wymaganej liczby okrążeń. Szkoda, bo na mojej zmianie było bardzo dobrze. Dużo walczyłam, włożyłam w ten wyścig wiele energii i zapału. Bardzo żałuję, że nie udało się uzyskać wyniku.
W niedzielę rano, na czasówkę założyliśmy troszeczkę gorsze opony. Były nowe, ale dobór nie był w stu procentach trafny, stąd dopiero siódme pole startowe. Przód bardzo wyjeżdżał, opony dziwnie się zachowywały. Na wyścig miałam już inny komplet opon i samochód prowadził się rewelacyjnie. Start wyszedł mi trochę lepiej niż poprzedniego dnia, choć muszę jeszcze nad tym popracować. Trzeba zmusić samochód, żeby wyluzował, a potem łaskawie wrzucił jedynkę. Na torze bardzo dużo się działo. Ciągle tasowaliśmy się z kolegami i były jakieś przepychanki. Na pierwszym prawym zakotłowało się - ktoś wziął tarkę między koła. Było pełno ziemi i piachu w powietrzu, zero widoczności. Miałam dobre tempo, jechałam o sekundę szybciej niż w kwalifikacjach. Zajęłam trzecie miejsce w generalce i mam nadzieję, że zaliczę więcej takich wyścigów.
Dziękuję całemu zespołowi za świetną pracę i perfekcyjne przygotowanie samochodu. Podziękowania również dla kibiców, którzy przychodzą na tor, żeby nas oglądać. Taki doping bardzo pomaga.